1

1

niedziela, 17 listopada 2013

Kobieta jako most czyli facet potrafi, ze czasem zabic to za malo!

Podobno jest nowe zjawisko, tzn zjawisko nowe nie jest, ale odkad stalo sie przedmiotem spekulacji psychologow, to jest nowe. Odkrywane na nowo, moze tak.

Ale zanim do brzegu, jak Klarka powiada, to uprzedze, ze nie reprezentuje zadnych feministycznych ugrupowan. Innych niz feministyczne tez nie. 
Reprezentuje Towarzystwo Wzajemnej Adoracji, ktorego jestem szefem, skarbnikiem i czlonkiem (bez skojarzen).

Czytalam w literaturze przedmiotu o kobietch-mostach. Wlasnie, dlaczego faceci sie nie podejma tego karkolomnego zadania.
Otoz, kobieta-most to oparcie, pomoc i wiecej oparcia i pomocy, kiedy facet grzebie sie.
Odchodzi z jednego jestestwa w drugie, np konczy jeden zwiazek, bo najczesciej malzenstwo , jest na finiszu rozwodowych spraw, gubi sie i watpi.
Albo grzebie sie z jakims bankructwem.
Albo buja sie miedzy praca i brakiem pracy...

I nagle pojawia sie ONA. 
Ona, ktora potrzyma za reke, 
podniesie na duchu,
poklepie meskie ego i nawet sie nie zajeknie w zaciszu alkowy, kiedy... (no wiadomo co:))

A potem...

Ann i Ania dwie kolezanki. 
Zawirowania zyciowe umiescily je obok siebie tak, ze staly sie czescia wlasnego zywota.

Ken. Policjant. Facet z przeszloscia w Zatoce Perskiej. Dzieciaty. 
Zona jego szybciutko po slubie urodziba blizniaki i na tym jej macierzynska rola sie zakonczyla. Tak mowi Ken. A ja tego nie ciagne.
Doszedl do wniosku, ze dosyc, pora zakonczyc zwiazek, ktory nie dosc, ze szczescia nie daje, nie rokuje juz zadnych nadziei, to stal sie jeszcze toksycznym.

Zabral sie za rozwod. 

Pojawila sie ona, Ann. Wspolna motorowa pasja polaczyla oboje.
Ann wspiera. Pomaga. Pamieta o urodzinach, swietach, rocznicach, dostosowuje sie z urlopem.

Wiem, ze Ken odwiedza Ann o roznych porach dnia i nocy, w zaleznosci jak grafik pracy i spotkan z dzieciakami jest zorganizowany.
Ale zaskoczyla mnie jego wizyta u mnie. Ken solo.

Z niedowierzaniem, ze to Ken, otwieram drzwi, jeszcze o przyzwoitej porze, niepidzamowej.
- Ale Ann u mnie nie ma - witam goscia od progu.
- Wiem, chce pogadac - i pakuje sie do srodka, mimo, ze nie zapraszam.  

Dziwne... Ze mna? My nie mamy wspolnych spraw.

- Potrzebuje pogadac - mi powtarza.
- Ok, sprawdze, czy terapeuta mam wypisane na czole - mowie malosympatycznie.
Zapodaje cole, bo piwa nie mam i otwierzam sie na pogaduchy.

I zas jazda z zyciorysem, ze szkola wojskowa, ze marzenia o sluzbie zbrojnej, ze rozczarowanie, bo polityka w tym wszystkim i glownie brudne wojny, ze po zakonczeniu kontraktu odszedl, ze zaczepil sie w policji, ze zona, ze dzieci, ze rozczarowanie.
Jest 44letnim facetem, ktory katem mieszka u mamy majac kartony za meble.

Wysluchalam.
- Ok, i co z tym wszystkim?- pytam
- Zdalem sobie sprawe, ze jestem gotowy na nowy zwiazek?
- Nowy? Tzn Ann, slub i te sprawy?
- Nie, nie...Ann mnie przytlacza. Jej troska, zabieganie, nie moge. 
- To cos mi tu nie gra? Co z tym nowym zwiazkiem? Ann tyle Ci pomogla, rozumie,wspiera, matkuje prawie...
- No wlasnie. Pomogla mi przebrnac przez rozwod, ale jest czescia tamtego czasu, a ja za wszelka cene musze sie odciac. Zamknac ksiazke: Malzenstwo i rozwod.
- Czyli ona tez odpada... No to powodzenia. A ja to mam Ci udzielic rozgrzeszenia czy jak?

- Nie, bo ja myslalem, ze moglibysmy razem?

I wlasnie to znaczy kobieta-most. 


6 komentarzy:

  1. Ann okazała się tylko kobietą-trampoliną. A Ken? Ken to mężczyzna-bajarz.

    OdpowiedzUsuń
  2. sie usmialam. musimy koniecznie sie zdzwonic :D
    J.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ot i się facet znalazł. A ja znam inną historię. Z początku ciut odwrotną. On był mostem, który pomagał jej przebrnąć przez rozstanie, rozwód i te sprawy, ale w połowie drogi most się urwał i skończył. Bo "to jednak nie to".
    I bądź tu kobieto mądra..

    OdpowiedzUsuń
  4. To dziwny ten Ken, odbiega od standardów, wszak wiadomo, że prawdziwy facet nie przejawia żadnej ochoty na stały związek z kobietą, którą zna dłużej jak tydzień. To zakrawa na kazirodztwo

    OdpowiedzUsuń