1

1

czwartek, 20 lutego 2014

"Na pohybel calemu swiatu"

Krzysztof Spadlo

"           Moj ziomek opowiedzial mi wszystko ze szczegolami.

Czulem rozgoryczenia tak wielkie, jak caly wszechswiat. Nic nie moglo ukoic mojego cierpienia. Zachodzilem w glowe, co powinieniem zrobic. Przemknela mi nawet taka mysl, zeby doniesc naczelnikowi o calej sytuacji. Ale zdrowy rozsadek kazal mi zazegnac ten pomysl.

          Przebrnalem przez to wszystko, karmiac sie nienawiscia.
          Odpuscilem sobie jakiekolwiek zwierzenia w kumpelskim gronie, zeby uniknac pozniej wysluchiwania zyczliwych rad, czy tez dawania innym powodu do rozmowy.

           To i tak niczego by nie zmienilo.

Wiecie, jak to jest, kiedy czlowiek wpakuje sobie do glowy mysl, w ktora uwierzy i trzyma sie jej uparcie jak rozbitek dryfujacej klody. Tak tez stalo sie ze mna. Wmowilem sobie, ze wszystko, co mnie dreczy, umrze wraz z nastaniem roku 1925. Ta idea urosla w mojej wyobrazni do rozmiarow zaklecia i miala sie ziscic wraz z ostatnim uderzeniem zegara, ktore oznajmi swiatu, ze rok dwudziesty czwarty spaczal na polkach historii. "

To fragment ksiazki "Na pohybel calemu swiatu".

Daleka jestem od recenzowania, bo ani warsztat ani umiejetnosci.
Ale moge napisac o swoich odczuciach po przeczytaniu ksiazki.

Nie bawie sie w oceny, co "Artysta mial na mysli", bo o to trzeba zapytac Pana Krzysztofa.
Sama biore wszystko w dwojnasob: podoba mi sie i jest cos warte mojego czasu albo nie. I wszystko jasne.
Ta ksiazka jest warta mojego czasu. Podoba mi sie i juz czekam na 2 tom.

Poczatkowo, przy pierwszych jej kartach, myslalam, ze to taka polska wersja "Skazanych na Shawshank".
I dobrze, ze sie pomylilam. 
Ksiazka ta to obraz wieziennego zycia w II Rzeczypospolitej na przykladzie osadzonych we Wronkach. 
Ropuch/Ropuszek  i jego kumple, z krotszymi badz dluzszymi wyrokami za swoje kryminalne czy polityczne wystepki, probuja organizowac swoje zycie za wieziennymi murami.
To zycie, gdzie wszystko ma swoja cene. Czy to znaczy, ze staja sie jeszcze wiekszymi potworami, oczekujac rewanzu za kazdy ludzki gest?
Czy takie relacje wiezienne sa po prostu przykladem odczlowieczenia, gdzie przemoc ma swoja racje? prawo bytu? jest dozwolona, akceptowalna?
Czy wreszcie jest to zycie, gdzie niczego nie trzeba juz ukrywac, maskowac pod psychologiczno-socjologicznymi mechanizmami?


Polecam lekture, bo na te pytania musicie sobie odpowiedziec sami.
A ja? Ciagle odpowiedzi szukam, dlatego ksiazka ta jest warta mojego czasu.

1 komentarz:

  1. Chyba jednak i w więzieniu i w normalnym świecie obowiązują te same reguły.
    Być może w więzieniu są bardziej ostre, zdecydowane, bo i klimat tam nieco inny.
    Na szczeście nie musiałam tego klimatu zasmakować to i do powiedzenia mam niewiele...
    Ciekawe czy autor siedział w więzieniu ?

    OdpowiedzUsuń