1

1

środa, 16 kwietnia 2014

Instalacja, inicjacja...jak zwal tak zwal.

W moim zamierzeniu to jest: Orange lillipop forest sunset.*
To, co w poscie ponizej. 
Tak powstawalo w pocie czola, aparatu, pomaranczy, grapefriutow, krakersow, makaronu, szpinaku, ziemniakow, brakulow i co tam jeszcze bylo.

Wiem, ze czasem artystyczna dusza jest nieprzenikniona:):) - to na usprawiedliwienie tych wszystkich, ktorzy zagladajac do mnie i przygladajac sie zdjeciu - glosno mysleli?
What the hell is that? *







Celowo pisze po ang, zeby Jasna mogla sie sprawdzic:)

PS.
Umarlam.
Dopieszczam sie yoga, sciagam, rozciagam ect, ale wymyslilam sobie pilates. 
Nie wiedzialam tylko, ze trafie na sierzanta, a pilates class sie okaze boot camp.
Dobrze mi tak!
Jak Pan Bog chce pokarac, to wysle na pilates:)

3 komentarze:

  1. Ty mnie nie dobijaj :-)))
    Przecież pilates jest takie light i sympatyczne ??
    Nie umieraj !!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Szparagi zielone to jest to, czego mi potrzeba!

    OdpowiedzUsuń